Ponowny pogrzeb Janusza Kurtyki – 26 marca 2012 r.

‚Na cmentarzu Rakowickim w Krakowie odbył się po raz drugi pogrzeb prof. Janusza Kurtyki, tragicznie zmarłego 10 kwietnia 2010 roku prezesa Instytutu Pamięci Narodowej’
Ponowny pogrzeb Janusza Kurtyki – Marcin Austyn ( Nasz Dziennik, 27.03.2012)

(foto. Józef Wieczorek)

Pogrzeb ś.p. Romana Hnatowicza

Pogrzeb  ś.p. Romana Hnatowicza

Kraków, Cmentarz Rakowicki  – 21 marca 2012

(zdjęcia i filmy – Józef Wieczorek)

Pogrzeb ś.p.Romana Hnatowicza 1

Pogrzeb ś.p. Romana Hnatowicza 2

Odszedł legionowy recytator

Chyba nie ma wśród uczestników patriotycznych demonstracji licznie organizowanych w Krakowie w latach 80. i 90. ubiegłego wieku nikogo, kto nie pamiętałby tubalnego głosu pana Romana Hnatowicza.

Czy to przy trumnie marszałka Józefa Piłsudskiego w wawelskiej krypcie pod wieżą Srebrnych Dzwonów, czy wczesnym rankiem 6 sierpnia na Oleandrach, a kilka godzin później pod obeliskiem w Michałowicach upamiętniającym przekroczenie przez Pierwszą Kompanię Kadrową granicy zaboru rosyjskiego, czy pod polską Mogiłą Mogił na Sowińcu pięknie recytował poświęcone miłości Ojczyzny wiersze największych polskich poetów, a także legionowych twórców, piszących ku pokrzepieniu serc w okopach I wojny światowej.

Nie usłyszymy już nigdy tego charakterystycznego głosu i nie ujrzymy intonującego „Pierwszą Brygadę” starszego pana w maciejówce. Roman Hnatowicz odszedł 12 marca w wieku 81 lat na Wieczną Wartę, by spotkać na niebiańskich polanach dziarskich legunów, odważnych żołnierzy II Rzeczypospolitej, przyjaciół z Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego (jego członkiem był od chwili jego powstania w 1980 roku) i małopolskiej „Solidarności”, towarzyszy więziennych cel z okresu internowania i wszystkich, z którymi dzielił trudny polski los w drugiej połowie XX wieku.

Zapamiętamy Go nie tylko jako wspaniałego recytatora, ale także twórcę wielu patriotycznych przedsięwzięć artystycznych, jak choćby wielkiego koncertu w sali Filharmonii Krakowskiej z okazji Święta Niepodległości w listopadzie 1988 roku, kiedy świtała już jutrzenka wolności, ale działaliśmy jeszcze na poły konspiracyjnie. Tamten wieczór był niczym ożywczy strumień powietrza wpuszczony w zatęchłe zakamarki upadającego reżimu, a zawdzięczaliśmy go właśnie panu Hnatowiczowi.

Pozostanie On również w życzliwej pamięci uczestników wielu powojennych Marszów Szlakiem „Kadrówki”. Uczył ich żołnierskich piosenek, zachwycał deklamowanymi przy wieczornych ogniskach wierszami, przybliżał najnowszą historię Polski, odczytując wspomnienia i pamiętniki legionistów.

Panie Romanie, niech Pan teraz recytuje najpiękniejsze legionowe wiersze Komendantowi.

Cześć Twojej świetlanej pamięci!

Jerzy Bukowski

Joanna Wiglusz (Wolf-Szczerba) odeszła w Tatrach, bez których nie mogła żyć

Joanna Wiglusz (Wolf-Szczerba) odeszła w Tatrach, bez których nie mogła żyć

W Tatrach   z magistrantami ( żaden już nie żyje) – zejście z Turni Kończystej  ( 1983) – fot. Józef Wieczorek

Gdy serwisy informacyjne przed kilku dniami podały wiadomość o porwaniu przez lawinę w Tatrach dwóch kobiet, z których jedna walczyła przez 2 dni ze śmiercią, ale w końcu zmarła w szpitalu nie sądziłem, że chodzi o osobę mi znaną. Kobiety zmieniają nazwiska !

Przed rozprawą sądową w procesie Romana Graczyka zauważył mnie dawny student geologii UJ, grotołaz, opozycjonista – Wojciech Wiśniewski, który mi uświadomił, że ta zmarła kobieta to Joanna Wiglusz – dawna studentka geologii UJ i moja magistrantka.

Dobrze ją pamiętałem, bo w latach 80-tych wiele chodziliśmy po Tatrach w ramach koła naukowego , którego byłem opiekunem, a później w ramach opieki nad pracami magisterskimi. Pamiętam eskapady w pustych w stanie wojennym Tatrach, kiedy spotkaliśmy grupy zomowców przygotowujących się chyba kondycyjnie do akcji, i kiedy na płatach śniegu układaliśmy z kamieni napisy ‚ S’ czy Solidarność. 

Pamiętam wypad w Rzędy pod Ciemniakiem z jej chłopakiem Staszkiem Bagińskim (zginął podczas wspinaczki w Alpach Francuskich, wkrótce po obronie pracy magisterskiej – WIECZOREK J.1986 – Stanisław Bagiński (1961-1986). Prz. Geol. no.4 p. 225-226) oraz Wojtkiem Wiśniewskim, który po wyjściu z więzienia za działalność opozycyjną, pojawił się na studiach i chciał się z nami zabrać w Tatry ( był już znakomitym ich znawcą, szczególnie znawcą świata podziemnego).

Joanna robiła następnie pracę dyplomową na temat Jura wierchowa Doliny Smytniej w Tatrach, którą obroniła z pewnym opóźnieniem w 1987 r. , wtedy kiedy ja byłem wyrzucany na bruk z uczelni, dla której poświęciłem najlepsze lata życia. Joanna należała do grupy studentów, którzy protestowali przeciwko usuwaniu mnie z uczelni przez bolszewię akademicką Uniwersytetu Jagiellońskiego oskarżającą mnie o negatywny wpływ na młodzież, niewłaściwą etykę i postawę obywatelską. Już wcześniej organizowano spektakle kłamstwa i nienawiści dla zdyskredytowania mojej osoby jako m. in. tej która nie chce prowadzić zajęć ze studentami w Tatrach ! Pełny bolszewizm i zbrodnia na prawdzie, ale w pełni aprobowana do dziś przez beneficjentów systemu. Nie mogłem nie być na pogrzebie Joanny – osoby, która w mojej obronie występowała.

Pogrzeb odbył się na Nowym Cmentarzu przy ul. Nowotarskiej , niedaleko miejsca gdzie spotkałem przypadkowo Joannę jakieś 15 lat temu, kiedy dla Geotermii Podhalańskiej (obecnie funkcjonuje w budynku sąsiadującym z cmentarzem przy Nowotarskiej) rozpracowywałem budowę podłoża niecki podhalańskiej, prowadząc wiercenia, które dziś ogrzewają wodą termalną sporą część Zakopanego. Joanna mi wtedy zazdrościła i marzyła o możliwości stałego kontaktu z górami. Kilka lat temu tam się przeniosła, i bywała w ukochanych Tatrach dopóki lawina śnieżna nie przeniosła ją na drugą stronę życia.

Została pochowana, obok ludzi gór, kilka metrów od grobu króla przewodników tatrzańskich – Klimka Bachledy. Odprowadzał ją tłum bliskich i kapela góralska.



 tekst i zdjęcia – Józef Wieczorek)

Kilka informacji medialnych

JOANNA WOLF-SZCZERBA NIE ŻYJE. POGRZEB W SOBOTĘ.

(strona Klubu Wyskogórskiego – Warszwa)  

Tragiczna wiadomość nadeszła z Zakopanego – po niemal dwudniowej walce dziś w nocy zmarła nasza klubowa koleżanka Joanna Wolf-Szczerba. Miała 51 lat. Wydobyta w niedzielę z lawiny w żlebie Marcinowskich na stokach Kondratowego Wierchu dzięki pełnej poświęcenia akcji Topru, szczególnie pilotów śmigłowca, szybko znalazła się w zakopiańskim szpitalu, gdzie lekarze walczyli o jej życie, niestety bezskutecznie.

Joanna była bardzo doświadczoną alpinistka i wspinaczem skalnym. W latach 80-tych należała wręcz do czołówki kobiecej wspinaczki sportowej, jej zdjęcie z przejścia „Tańca Św. Wita” ozdabiało na przykład pamiętny numer „Bularza” z kolorową wkładką, na której wystepowała obok Piotrka Korczaka. W połowie lat 90-tych Joanna była prezesem naszego klubu. Od tego czasu wspinała się mniej, poświęcając się innym sportom, m.in. rowerom górskim i skiturom, które bardzo polubiła. W zeszłym roku spełniła swoje marzenie i zamieszkała wraz z rodziną na Podhalu, gdzie została kuratorem przy sądzie w Nowym Targu, co dało jej możliwość przebywania bliżej gór. Los sprawił, że fatalny wypadek zabrał ją od nas przedwcześnie.
Najbliższym Joanny składamy z głębi serca najserdeczniejsze wyrazy współczucia.

Pogrzeb odbędzie się w sobotę o godz. 12 na tzw. Nowym Cmentarzu przy ul. Nowotarskiej w Zakopanem.

Dodał: Artur Paszczak   Dodano: 21-02-2012   

Zakopane: zmarła porwana przez lawinę narciarka

PAP, Polskie Radio

Do wypadku doszło w niedzielę w Tatrach. Kobieta zmarła w nocy z poniedziałku na wtorek – poinformował Marian Papież, wicedyrektor zakopiańskiego szpitala im. Chałubińskiego.

21.02.2012

52-latka od momentu przywiezienia do szpitala była w stanie krytycznym. Lekarze utrzymywali ją w stanie śpiączki farmakologicznej. Wykonana w poniedziałek tomografia komputerowa wykazała uszkodzenie mózgu.

Kobieta została porwana przez lawinę w niedzielę. Ratownikom udało się ją wydobyć spod śniegu dopiero po 50 minutach. Była nieprzytomna, w stanie głębokiej hipotermii. Temperatura jej ciała wynosiła 30 st. C.

Zmarła to Joanna Wolf-Szczerba była bardzo doświadczoną alpinistka i wspinaczem skalnym. W latach 80. należała wręcz do czołówki kobiecej wspinaczki sportowej.

52-latka wraz z inną kobietą i mężczyzną jechali na nartach skiturowych popularnym szlakiem z Doliny Kondratowej do Doliny Goryczkowej w rejonie Kasprowego Wierchu. Kiedy przecinali Żleb Marcinowskich, najprawdopodobniej sami wyzwolili lawinę. Lawina porwała dwie narciarki, mężczyzna uniknął porwania przez zwały śniegu.

Pierwszy na miejscu lawiniska pojawił się ratownik TOPR, który dyżurował w tej okolicy. Śmigłowcem dotarły kolejne grupy ratowników, którzy przeszukiwali zwały śniegu metr po metrze. Po 10 minutach wydobyli 53-letnią warszawiankę. Dzięki szybkiej akcji i reanimacji ratownikom TOPR udało się ją uratować.

Ratownicy górscy mówią, że przy ratowaniu ofiar lawin czas ma najistotniejsze znaczenie. – Największe szanse na przeżycie są do 15 minut od zasypania poszkodowanego. Później bardzo szybko maleją i już po 35 minutach są niewielkie – mówią ratownicy górscy. Odnalezienie pod śniegiem ofiar lawin ułatwia detektor lawinowy, który turyści powinni mieć przy sobie. Narciarze, których w niedzielę porwała lawina, nie mieli takiego sprzętu.

W Tatrach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego. Oznacza to, że lawiny śnieżne mogą schodzić samoczynnie. Na Kasprowym Wierchu leży 176 cm śniegu.

2012-02-23Joanna Wiglusz

Zmarła Joanna Wiglusz (Wolf-Szczerba)

Joanna w latach 80-tych bardzo aktywnie działała w środowisku krakowskim, należała wówczas do czołówki kobiecej wspinaczki sportowej.

19 lutego przekraczając żleb Marcinowskich pod Kondrawowym Wierchem została porwana przez lawinę, w wyniku akcji ratowników TOPR została przetransportowana do szpitala w Zakopanem, gdzie po dwóch dniach walki o życie zmarła.

Pogrzeb Joanny odbędzie się w sobotę o godz. 12:00 na Nowym Cmentarzu przy ul. Nowotarskiej w Zakopanem.

http://www.kw.krakow.pl/